OPOKA

Jezus rzekł do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?" Odpowiedział Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś baranki moje!" I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: "Szymonie, czy miłujesz Mnie?" Odparł Mu: "Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego: "Paś owce moje!" Powiedział mu po raz trzeci: "Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?" Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: "Czy kochasz Mnie?" I rzekł do Niego: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham". Rzekł do niego Jezus: "Paś owce moje!" (J 21,15-17)

Szymon, nazwany przez Jezusa Piotrem lub Kefasem (z łac Petrus, z gr. Kefas - czyli skała, opoka), to jedna z najwyraźniej zarysowanych postaci na kartach Ewangelii. Jest bohaterem wielu opisanych tam epizodów, które dostarczają ciekawych wiadomości na jego temat.

Piotr pochodził z Betsaidy w Galilei ale mieszkał wraz z żoną ( i teściową, którą Jezus uzdrowił) oraz bratem Andrzejem w Kafarnaum nad Jeziorem Genezaret (czyli Galilejskim). Ich dom przylegał do synagogi, w której często nauczał Jezus. Obaj bracia byli wspólnikami, utrzymywali się z połowu ryb. Andrzej, uczeń Jana Chrzciciela, jako pierwszy spotkał Jezusa po Jego chrzcie w Jordanie, potem przyprowadził doń Szymona. Ich łódź była świadkiem wielu ważnych wydarzeń, z niej czasami korzystał Jezus, przemawiał do tłumów.

Szymon był prostym, twardym człowiekiem ciężkiej pracy, spalony słońcem, pachnący rybą rybak z Galilei, któremu po cudownym połowie Jezus zapowiedział: "Odtąd ludzi będziesz łowił" (Łk 5, 10). Porywczy, szczery i spontaniczny - "co w sercu to i na języku", nieraz przeceniał swoje możliwości dając się unieść emocjom - zapragnął chodzić po wodzie jak Jezus (Łk 14, 28-31), zarozumiale twierdził, że nigdy nie opuści swojego Mistrza ("Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie" Mt 26, 35). Jednocześnie praktyczny (chciał rozstawiać namioty na Górze Tabor), myślący tak bardzo po ludzku, za co naraził się na ostre słowa od kochanego Mistrza: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki" (Mt 16, 21-23). Bardziej wyrażał się czynem niż mową, jego słowa zanotowane przez ewangelistów są oszczędne, ale pełne treści. To on przemawia w imieniu apostołów dzieląc się otrzymaną łaską wiary: Jezus zapytał swoich uczniów: "Za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jana. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr (czyli skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie". Mt 16,15-19

Jezus wybrał Szymona do szczególnej misji i zadania, nadał mu nowe imię (imię w języku biblijnym oznacza najgłębszą istotę człowieka, zadanie powierzone mu przez Boga). Przygotowywał go do tej misji, dbał, aby był zawsze blisko Niego. Szymon był świadkiem cudownego rozmnożenia chleba, przemienienia Jezusa na Górze Tabor, widział Jezusa chodzącego po jeziorze, słuchał z ufnością nauki Mistrza, przeżywał radosne "Hosanna" ale też poznał swoją słabość i strach, a potem wstyd i żal wyparcia się Tego, którego miłował.

"Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci". Łk 22, 31-34

Jezus wiedział, że gdy odejdzie do Ojca, wspólnota wierzących musi mieć kogoś, kto będzie jej przewodził w Jego imieniu, będzie gwarantem jedności i czystości wiary. Kto będzie miał tyle odwagi i miłości, by budować Kościół, by umacniać i rozwijać to co zostało zasiane, gorliwie wsłuchując się w głos Jego Ducha. Dlatego trzykrotnie pyta Piotra: "Czy miłujesz Mnie?". To bardzo ważne pytanie i bardzo ważna odpowiedź, bo tylko miłość Chrystusa upoważnia do bycia pasterzem: "Paś owce moje". Kto chciałby paść bez tej miłości byłby uzurpatorem.

Piotr umocniony Duchem Św. nie zawiódł swojego Mistrza, do końca życia był Jego żarliwym świadkiem, nauczał, wyjaśniał, gotów był iść wszędzie, gdzie jeszcze nie dotarła Radosna Nowina o Chrystusie. Ludzie ciągnęli do niego, bo był przesycony Duchem Jezusa, Jego mocą i miłością. W końcu dotarł aż do Rzymu - stolicy żelaznego imperium. Tam wspólnie z apostołem Pawłem głosił cywilizację miłości.

Za szerzenie wiary chrześcijańskiej był kilkakrotnie więziony, m.in. w rzymskim więzieniu mamertyńskim, gdzie nawrócił i ochrzcił wielu swoich towarzyszy niedoli i strażników. Do dziś w kościele św. Piotra w Okowach (gdzie znajduje się słynny posąg "rogatego" Mojżesza) przechowuje się łańcuchy, którymi wg tradycji był przykuty pierwszy papież. Gdy ok. roku 64 za sprawą Nerona rozpoczęły się masowe egzekucje chrześcijan Piotr miał zamiar opuścić Rzym. Bał się śmierci? A może uważał, że jego osoba jest jeszcze bardzo potrzebna młodemu Kościołowi? Uchodzącemu z miasta starożytną drogą Via Appia Piotrowi ukazał się Jezus. Na pytanie: "Quo vadis, Domine? (Dokąd idziesz, Panie?)" Jezus, jak głosi tradycja, odpowiedział: "Skoro ty opuszczasz mój lud, idę do Rzymu, aby Mnie ukrzyżowano po raz wtóry". (To wydarzenie w piękny sposób opisuje Henryk Sienkiewicz w wyróżnionej nagrodą Nobla powieści "Quo vadis", a miejsce spotkania Piotra z Mistrzem upamiętnia wybudowany przy Via Appia maleńki kościółek nazywany właśnie "Quo vadis").

Zawstydzony Piotr zawrócił. Podtrzymywał na duchu skazanych, utwierdzał w wierze, przypominał nadzieję zmartwychwstania. Rzesze męczenników szły na śmierć z radością bliskiego spotkania z Chrystusem w lepszym świecie.

Również Piotr zginął na arenie cyrku Nerona. Tradycja mówi, że wybrano dla niego śmierć przez ukrzyżowanie. Gdy Piotr stwierdził, że nie jest godny umierać jak jego Mistrz, "dowcipni" oprawcy ukrzyżowali go głową w dół. Pochowany został na wzgórzu watykańskim, jego grób był otaczany zawsze czcią i szacunkiem, z czasem postawiono na tym miejscu kościół, który po kolejnych przebudowach rozrósł się do znanej na całym świecie Bazyliki św. Piotra. To samo serce chrześcijaństwa. Każdy chrześcijanin powinien przynajmniej raz w życiu to święte miejsce nawiedzić, udać się na pielgrzymkę "ad limina apostolorum" (do stóp apostołów).

Jeśli komuś byłoby trudno wyobrazić sobie Piotra, niech przyjrzy się osobie Jana Pawła II, Piotra naszych czasów - ten sam pełen pokoju i dobroci uśmiech, ręce przygarniające każdego, wyciągnięte do błogosławieństwa, łagodność ale i stanowczość w przypominaniu spraw najważniejszych, gotowość dotarcia do najdalszych zakątków Ziemi, do każdego Dziecka Bożego, spojrzenie pełne ciepła a jednocześnie cierpienia, że tylu ludzi odrzuca największy dar - Bożą miłość.

******

Piotrze (Agnieszko, Kasiu, Robercie, Jolu, Grzegorzu, Basiu, Stasiu, Moniko, ... - tu proszę wstawić własne imię)
czy miłujesz mnie bardziej aniżeli ci? (bardziej niż film w telewizji, niż wycieczkę zagraniczną, niż swoją wygodę i tzw. święty spokój, niż pieniądze lub stanowisko, niż ...?).
Na jaką odpowiedź z mojej strony może liczyć Jezus?
Panie, Ty wiesz, Ty wszystko wiesz...

Wioletta Masiuda

Świętego Piotra przedstawia się często ze św. Pawłem. Na obrazach i rzeźbach rozpoznać go można po kluczach (klucze Królestwa Niebieskiego) lub odwróconym krzyżu (pozycja ukrzyżowania głową w dół). Czasami towarzyszy mu postać koguta (symbol wyparcia się Jezusa).