Franciszka Chowaniec        Rozmowa z panią Franciszką Chowańcową

Pani Franciszka Chowaniec urodziła się w 1920 r. w miejscowości Groble, województwo rzeszowskie, gdzie mieszkała do roku 1946, później przeprowadziła się do Obornik Śl. Od tego czasu dba o nasz kościół parafialny.

N.P.: Proszą opowiedzieć naszym czytelnikom o swoim dzieciństwie.

P. Franciszka: Było nas dziewięcioro w domu. Rodzice byli bardzo religijni zawsze praktykowali pierwsze piątki, byli dla nas bardzo dobrym przykładem nie tylko pod względem religijnym, ale również pod względem moralnym. Byli bardzo sprawiedliwi, uczyli nas co dobre, a co złe. W wieku 12 lat przyłączyłam się do Żywego Różańca.

N.P.: Wiemy wszyscy, że zajmuje się Pani naszym kościołem. Czy również zajmowała się Pani kościołem w swojej rodzinnej miejscowości?

P. Franciszka: Do naszego kościoła mieliśmy bardzo daleko, ale gdy miałam trzy lata zaczęłam nosić kwiatki pod krzyż, który znajdował się nieopodal naszego domu. Sprawiało mi to ogromną radość i starałam się robić to często.

N.P.: Jak to się stało, że zamieszkała Pani w Obornikach Śl. ?

P. Franciszka: Zaraz po wojnie przez mojego brata poznałam mojego obecnego męża, a w marcu 1946 roku przeprowadziłam się do Obornik Śl., ponieważ tutaj mąż otrzymał pracę.

N.P.: Jakie było Pani pierwsze wrażenie po przyjeździe tutaj?

P. Franciszka: Bardzo mi się spodobały Oborniki, ale najbardziej ucieszył mnie fakt, że będę miała tak blisko do kościoła i to do bardzo pięknego kościoła.

N.P.: Od kiedy zaczęła Pani zajmować się tutejszą świątynią?

P. Franciszka: Od kiedy? Odkąd przyjechałam do Obornik Śl. Początkowo pomagałam innym paniom, które dbały o ten kościół. Później, kiedy w naturalny sposób zaczęły się wykruszać przejęłam wszystkie obowiązki i tak pozostało aż do dziś.

N.P.: Na czym polega Pani praca - co Pani robi?

P. Franciszka: Dbam o wystrój kościoła, tzn. o kwiaty, obrusy itp., piorę bieliznę kielichową, a także alby, stuły, kołnierzyki, ornaty, obrusy i inne rzeczy.

N.P.: Robi to Pani bezinteresownie?

P. Franciszka: Tak. I nie wyobrażam sobie życia bez pracy w tym kościele.

N.P.: Czy nie czuje się Pani tym zmęczona? W końcu nie jest Pani już młoda?

P. Franciszka: To prawda, że mam już swoje lata i jest faktem- że czasem praca ta jest dla mnie męcząca, ale nie potrafiłabym żyć bez tych czynności. Obecnie pomaga mi Pani Czesia-

N.P.: Czyli można powiedzieć, że przydałaby się Pani pomoc, a także ktoś kto by Panią zastąpił w przyszłości?

P. Franciszka: Tak- Przecież nie będę żyć wiecznie.

N.P.: Być może po naszej rozmowie ktoś, będzie chciał przyjść i zaangażować się w kościele, a jednocześnie pomóc Pani w tej pracy.

P. Franciszka: Bardzo bym się cieszyła z tego powodu.

N.P.: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Lidia Kokot