I Komunia Święta

W maju, jak co roku, drugoklasiści z naszej parafii przystąpią do Pierwszej Komunii Świętej. Po raz pierwszy w pełni uczestniczyć będą w Eucharystii przyjmując Najświętsze Ciało Chrystusa. Jest to wielka łaska i radość zarówno dla nich, jak i dla rodziców, rodzin i całej wspólnoty chrześcijańskiej. Ogromne szczęście płynące ze ścisłego zjednoczenia dzieci z Bogiem powinno być udziałem ich najbliższego otoczenia, przede wszystkim rodziców i opiekunów.

Z każdym rokiem wzrastają u maluchów tendencje materialistyczne. Coraz częściej zapominają o nadchodzącym Wydarzeniu, do którego ksiądz, wkładając wiele serca i wysiłku, stara się jak najlepiej je przygotować. Oczywiście: uczą się formułek, ale najczęściej tylko po to, żeby zaliczyć egzamin. Bo jakżeby to było? Wraz z niedopuszczeniem do Komunii św. niknie wizja prezentów. „Najważniejsze jest, co i ile dostanę. Będą goście i każdy mi przyniesie prezent” - niestety, takie są zapatrywania, najczęściej nieświadome, dużej grupy dzieci przygotowujących się do I Komunii. Wspólny Posiłek z Jezusem niechcący przechodzi na dalszy plan. Staje się niejako "obowiązkowym" tłem tego wyjątkowego dnia. Dużą winę za taki stan rzeczy ponoszą rodzice. Oni uważają, że nie do nich należy przysposobienie dziecka. I tu się grubo mylą. Katecheza w szkole jest szalenie ważna. Jednak oddziaływanie najbliższych ma na psychikę dziecka największy wpływ. To matka i ojciec stanowią autorytet. Z nich malec czerpie wzorce. Skoro oni obmawiają gości i ich możliwości materialne; to jak to ma kształtować świadomość dziecka. Czasami zdarza się nawet małe szantażowanie kosztem I Komunii Świętej, np.: "Jak nie posprzątasz, to nie kupię ci roweru na Komunię", itp. To gruntuje w dziecku przekonanie, że prezent jest rzeczą najważniejszą.
Nasza pociecha w szkole i na podwórku styka się z różnymi osobami. Poza domem duży wpływ na nią wywierają koledzy. Nie chcąc "odstawać", dziecko próbuje myśleć tak, jak wszyscy.
Dzieci mają "nieziemskie" pomysły. Jeszcze tu i tam coś usłyszą, przetworzą wedle swoich potrzeb i rodzi się wówczas chęć zaimponowania. A czym zaimponować, jak nie tym, co rządzi dzisiejszym światem. Już drugoklasista wie, cóż to takiego. Najsmutniejsza jest w tym wszystkim bierność rodziców. Patrzą, ale nie widzą, albo częściej nie chcą widzieć. Żadnego ruchu z ich strony, żeby wyplenić z dziecka tę materialną zmorę. Pan Jezus powiedział: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie zabraniajcie im. Takich jest bowiem Królestwo Boże. Zaprawdę mówię wam: jeżeli ktoś nie przyjmie Królestwa Bożego jak dziecko, to nie wejdzie do niego" (Łk 18,16 - 17).

Panie Jezu! Ogromny smutek trawi moje serce na wspomnienie, że nasze dzieci zatracają swoje dziecięctwo. Proszę Cię gorąco, obmyj te małe duszyczki strumieniem Twej Cudownej Miłości, żeby posilając się Twoim Najświętszym Ciałem, zaspokoiły jedyny prawdziwy głód. Aby zrozumiały, że tylko ten Chleb jest ważny - najważniejszy, najpożywniejszy. Jezu, Nauczycielu wspaniały! Oświeć, proszę, rodziców, aby wytrwale i godnie prowadzili swoje pociechy do Twojego Stołu. Otwórz im oczy, żeby uświadomili sobie, że ich dzieci po raz pierwszy dostąpią zaszczytu posilenia się Chlebem Żywym i muszą być do tego doskonale przygotowane.

***

Prośmy pokornie Pana naszego, Jezusa Chrystusa, aby zesłał na dzieci przygotowujące się do I Komunii Świętej i ich rodziców swojego Ducha, aby gdy nadejdzie ten uroczysty dzień, każdy malec był świadomy cudownego zjednoczenia z Bogiem. Żeby każde dziecko przywitało Go szczerze i z radością, śpiewając: "Pan Jezus już się zbliża, już puka do mych drzwi. Pobiegnę Go przywitać, z radości serce drży. O szczęście niepojęte, Bóg sam odwiedza mnie, o Jezu, wspomóż łaską, by godnie przyjąć Cię".

Dorota Panek