Czy dzieci z probówki są kochane?


 

W kolejnym artykule z cyklu „Bioetyczne ABC” chciałbym poruszyć problem zapłodnienia in vitro. Zaważywszy na ożywioną dyskusję w massmediach i statystyki pokazujące wzrastającą liczbę małżeństw dotkniętych bezpłodnością jest to temat bardzo aktualny.

Radykalne stanowisko w tej kwestii przedstawia Nauczycielski Urząd Kościoła (NUK) wyrażając sprzeciw wobec tego typu metod. Nie znajduje ono jednak akceptacji u wielu polskich katolików, którzy widzą w nim zamach na wolność i brak wrażliwości na ludzkie cierpienie. Dlatego warto zadać sobie pytania: „na jakich argumentach osadzone jest stanowisko NUK? Co złego jest w sztucznych metodach zapłodnienia? Jaką alternatywę mają pary bezskutecznie starające się o potomstwo?”

„Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść” (1 Kor 10, 23). Te słowa św. Pawła są najlepszym punktem wyjściowym do szukania odpowiedzi na postawione wyżej pytania. Każdy z nas jest wolny i z tego daru Stwórcy może korzystać w sytuacjach, których doświadcza w codzienności. Natchnione słowo pokazuje, że każdy nasz czyn ma swoje konsekwencje i ze względu na nie należy dokonywać jego oceny.

Kiedy myślimy o konsekwencjach in vitro, to najpierw widzimy, że jego skutkiem jest nowe życie i szczęście rodziców, którzy bardzo pragnęli dziecka. Osiągnięty cel jest bardzo wartościowy. W związku z tym intuicyjnie oceniamy ten wybór jako dobry. Gdzie zatem leży problem?

Bezdzietni rodzice, pokładający swoją nadzieję w medycynie, bardzo często nie zdają sobie sprawy z tego, że spełnienie – na pewno szczerego – pragnienia o rodzicielstwie wymaga podjęcia środków, które są moralnie złe. Mówiąc prostym językiem NUK przypomina decydującą zasadę że „cel nie uświęca środków”.

Zapłodnienie in vitro (w szkle) polega na doprowadzeniu do zapłodnienia komórki jajowej poza organizmem kobiety. Od kobiety pobiera się kilka dojrzałych komórek jajowych (6-8) i przenosi się do probówki. Następnie od mężczyzny (często jest nim anonimowy dawca), pobiera się nasienie (metodą masturbacji), a następnie łączy się je z komórkami jajowymi. Po jednym lub dwóch dniach od zapłodnienia przenosi się dwa lub trzy zarodki ludzkie do jamy macicy. Pozostałe zarodki zamraża się, by moc użyć je do kolejnych prób sztucznego zapłodnienia (nie zawsze udaje się za pierwszym razem) lub niszczy albo tez wykorzystuje do innych celów, np. eksperymentów.

Ukazując w sposób prosty proces sztucznego zapłodnienia dostrzegamy problem jaki stanowią „nadliczbowe” embriony. To sztandarowy argument przeciwników tej metody prokreacji. Przyjąć go powinien każdy, kto uznaje, że życie człowieka rozpoczyna się w chwili poczęcia; „Trzeba zaznaczyć, że biorąc pod uwagę stosunek wszystkich wyprodukowanych embrionów do embrionów rzeczywiście narodzonych, liczba embrionów zniszczonych jest bardzo wysoka (Obecnie nawet w największych ośrodkach wykonujących zabiegi sztucznego zapłodnienia liczba zniszczonych embrionów przekracza 80%). Straty te są akceptowane przez specjalistów jako cena, którą trzeba zapłacić za osiągnięcie pozytywnych rezultatów” („Dignitas personae", 14). Czy mogą być one akceptowane przez chrześcijanina, który powinien bronić godności osoby i świętości życia od momentu poczęcia?

Małżonkowie zostali zaproszeni do współpracy ze Stwórcą jako słudzy, a nie władcy. W związku z tym powołanie to powinni realizować środkami, które otrzymali od Niego. Dziecko ma prawo do tego, by począć się w sposób naturalny w akcie miłości swoich rodziców; „Pojawiają się dążenia, a czasem są realizowane próby, swoistej dominacji człowieka nad tym, co otrzymał jako dar. Jednakże to nie człowiek «tworzy» nowe życie. Dla wierzących postawa wobec możliwości przekazywania życia jest odzwierciedleniem ich relacji do Stwórcy” (bp Z. Kiernikowski).

Dodatkowo w przypadku zapłodnienia heterologicznego (komórki rozrodcze pochodzą od obcego dawcy) pojawia się nowa okoliczność, która jest znowu pogwałceniem godności dziecka, które ma prawo być poczęte w małżeństwie i ze swoich rodziców; „Sztuczne zapłodnienie heterologiczne narusza prawa dziecka, pozbawiając je synowskiej relacji do pochodzenia rodzinnego, i może utrudniać kształtowanie się jego tożsamości osobowej” (Donum vitae, II, A, 2).

Istnieją jeszcze inne niebezpieczeństwa oddania władzy nad przekazywaniem życia w ręce naukowców i lekarzy. Coraz większe możliwości, jakie rodzi postęp techniczny rodzą już dzisiaj pokusę „ulepszania człowieka” – takie sterowanie procesem zapłodnienia, które skutkować będzie poczęciem dzieci o określonych cechach, tzw. „dzieci na życzenie”.

Warto też zwrócić uwagę na to, że „leczenie niepłodności” (in vitro nie leczy) jest motywowane nie tylko pragnieniem pomocy niepłodnym małżeństwom, ale również chęcią zarobienia sporych pieniędzy.

W podsumowaniu chciałbym zwrócić uwagę na coś, co uznaje za najistotniejsze w dyskusji nad sztucznymi metodami reprodukcji; Niepłodność i bezdzietność dla małżonków to niewątpliwy problem, ból, czasem łączący się z poczuciem bezsensowności życia. Kościół pragnie im towarzyszyć i pomóc odkryć to doświadczenie jako wyraz woli Bożej, a także zwrócić uwagę na moc wiary i modlitwy. Proponuje również metody wspomagające naturalne poczęcie (np. metoda LTOT), metody wypracowane przez naprotechnologię oraz adopcję.

Mimo iż Kościół nie akceptuje wspominanych metod i wyraża przeciwko nim sprzeciw, to jednak w żaden sposób nie odrzuca poczętych w ten sposób dzieci. Każde ludzkie życie, niezależnie od tego w jakich warunkach i okolicznościach jest poczęte, według nauki Kościoła jest pełnowartościowym życiem i jest pojmowane jako dar Boży.

Podobnie Kościół nie odrzuca rodziców dziecka, którzy do takiej metody się uciekli. „Nazywając zaś zło złem oraz wyrażając sprzeciw i krytykę wobec niewłaściwych rozwiązań, Kościół podaje każdemu człowiekowi rękę i świadczy pomoc na drodze uznania błędu i wejścia na drogę nawrócenia” (bp. Z kiernikowski).

Zdając sobie sprawę z tego, że niniejszy artykuł wyczerpuje temat jedynie w umiarkowanym stopniu, zachęcam do osobistych poszukiwań. W internecie dostępna jest już Instrukcja Kongregacji Nauki Wiary: „Dignitas personae", dotycząca niektórych problemów bioetycznych” zawiera stanowisko Kościoła wobec aktualnych problemów bioetycznych, związanych z rozwojem medycyny.